2/24/2015

II ROZDZIAŁ

"Wróciłam do swojego pokoju i wskoczyłam szybko do swojego łóżka pod kołdrę. Mam ochotę na długi sen. Dobrze że jutro sobota i nie muszę wstawać o 6 rano jak zwykle w tygodniu. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na zegarek, wskazywał 4:30. Dobranoc."

Obudziłam się rano z bólem brzucha. Oznaczało to, że czas zrobić śniadanie. Była godzina 11:34. Sięgnęłam z szafy moje ulubione rurki i szarą bluzę. Wciągnęłam też na stopy grube misiowe skarpetki w groszki. Wychodząc z pokoju zajrzałam do pokoju, w którym spał Filip. Nie było go, zastałam tylko pościelone łóżko. Weszłam do toalety i ogarnęłam szybko włosy. Schodząc ze schodów skierowałam się w stronę kuchni, ponieważ poczułam słodki zapach. Wchodząc do kuchni zauważyłam Filipa smażącego pancakes. Po chwili chłopak spojrzał na mnie i zaczął się śmiać. Nie wiedziałam o co chodzi póki nie domyśliłam się, że stoję ze śmieszną i zdziwioną miną. Zawstydziłam się i milczałam do póki nie przestał się śmiać.

-Widzę że już wszystko dobrze z nogą.
Posłałam mu lekki uśmiech.
-Tak. Nawet nie wiesz jaki jestem ci wdzięczny że się mną tak zajęłaś. Nie wiem co by ze mną było gdybyś nie zareagowała w ten sposób. Ja bym się bał wpuścić kogoś nieznajomego o tej godzinie do domu. Podziwiam cię.
Na moich polikach pojawił się lekki rumieniec.
-Nic wielkiego zrobiłam to co powinnam. 
Spojrzałam za okno. Całą noc grzmiało i do tej pory mocno pada. Filip wyrwał mnie z zamyślenia.
-Zaraz znikam. Już wczoraj nadużyłem twojej gościnności.
-Co? Nie ma mowy. Nie widzisz jak pada? 
Zapanowała cisza. Chłopak wpatrywał się w okno. Słychać było tylko deszcz obijający się o dach. Wzięłam naleśniki i zaniosłam do jadalni na stół. Wróciłam się do kuchni prosząc Filipa o pomoc przy braniu talerzy i syropu klonowego. Przy śniadaniu opowiedział mi co tu robił o 3 nad ranem. Nie za dużo zrozumiałam ponieważ byłam skupiona na jedzeniu. Wczoraj nic nie jadłam więc się nie dziwię. Zwróciłam uwagę na Filipa. Ubrany był w te ubrania które były jeszcze w nocy mokre. Muszę przyznać że chłopak był przystojny. Gdy skończyliśmy wsadziłam naczynia do zmywarki. Próbowałam dodzwonić się do taty, żeby spytać się kiedy wróci... ale jak zwykle nie odebrał. Weszłam na piętro w celu znalezienia Filipa. Zastałam go w pokoju gościnnym tak jak podejrzewałam. Leżał na łóżku zamyślony. Przerwałam mu.
-Może pogadamy?
-Nie mam ochoty.- parsknął nie miło.
-Coś nie tak?
-Nie wiem.
Na mojej twarzy pojawiło się zmieszanie. Wcześniej taki słodki a teraz... chamski? Byłam już w drodze do wyjścia z pokoju gdy..

-Przepraszam.- Mruknął.
Zignorowałam to i poszłam do swojego pokoju. Zapaliłam te kadzidła co poprzednio i włączyłam ulubioną playlistę muzyczną. Sięgnęłam po płótno i zaczęłam malować pracę do szkoły na zajęcia z malarstwa. Wzorowałam się na martwej, którą ustawiłam na początku tygodnia. Moje skupienie na pracy przerwał po 20 minutach Filip pukając w drzwi.

-Wejdź.
-Przepraszam za wcześniej. Nie powinno mnie tu być.
-Nic się nie stało. Nie myśl sobie, że cię wypuszczę w taką pogodę.- Spojrzałam w stronę okien i zauważyłam że zaczyna się ściemniać a deszcz nadal nie przestał padać. Chłopak zwrócił uwagę na mój pokój. Może nie był duży ale na ścianach widniało dużo zdjęć z wakacji w Grecji. Pod oknem znajduje się moje wielkie łóżko, a na przeciwko biurko i szafa. Ściany były koloru miętowego. Że mój pokój nie był w idealnym stanie, wyrwałam go z zamyślenia.
- To co, może obiad? Mam pizze w zamrażalniku.

-Z chęcią coś zjem.- Zwrócił się w stronę wyjścia posyłając mi ciepły uśmiech. Odstawiłam farby na miejsce i ruszyłam za nim. Po zjedzeniu pomyślałam by trochę się poznać.


Mega Dziękuję za pozytywne komentarze i wyświetlenia:) to bardzo motywuje i cieszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz